„Jak na renesansowej rycinie: samotny rycerz nad brzegiem spienionej wody, z mieczem przypasanym do boku; rękami złożonymi do modlitwy. Wzrok wniesiony ku górze: promienie słońca, wyraźne, dalekie, przebijają zmienne igraszki obłoków. Tak widz ę poezję Szarzyńskiego. Nie umiem uwolnić się od czarnobiałego obrazu, co obejmuje wszystkie niemal elementy, z których Sęp ukształtował swą poezję. Żył przecie w osobnym, zamkniętym świecie: z religijnej i antycznej tradycji odziedziczył- nieliczne, lecz potężne- obrazy i formuły, które starał się do końca zgłębić i uwewnętrznić. Skupiony i zawsze poważny, lecz rozdarty i wewnętrznie niespokojny; z jednorodnego kruszcu, ale wielorakiego kształtu”.
Tak pisał o Mikołaju Sępie Szarzyńskim Jan Błoński, autor fascynującego studium „Mikołaj Sęp Szarzyński początki polskiego baroku” (jednej z najlepszych książek krytyczno- historycznoliterackich, wydanych po wojnie). Do jakiej mianowicie epoki przypisać twórczość Szarzyńskiego? Wiadomo, że tworzył w dobie późnego renesansu, ale czy przypadkiem nie był już prekursorem poezji barokowej? Wśród różnych opinii o Szarzyńskim można spotkać zarówno sądy o jego bezdyskusyjnej renesansowości, o wczesnobarokowym charakterze jego poezji, o przymierzu dwóch epok w poezji Sępa: renesansu i baroku, jak wreszcie opinie optujące za ewidentnie barokowym kształtem jego twórczości. Sęp jest- historycznie rzecz biorąc- pisarzem doby renesansowej. Nie przeszkadza mu to jednak stosować chwyty typowo barokowe, a te nie stoją również w sprzeczności za średniowiecznym niekiedy klimatem tej sztuki.
W epoce Sępa
Sęp tworzył w epoce odrodzenia, był pisarzem o pokolenie (czyli o lat mniej więcej dwadzieścia) młodszym od Kochanowskiego. Cóż to jednak oznacza? Z naszego punkt widzenia byli to pisarze tej samej epoki i kultury. Jednakże z naszego punktu widzenia Rej jest także pisarzem renesansowym i- logicznie rzecz biorąc- powinien reprezentować ten sam świat wartości, co Szarzyński. Ale w tym momencie należałoby powtórzyć pytanie Błońskiego: Czym jest renesans? Błoński z premedytacją przywołuje w swej książce pewne sądy odmawiające w ogóle epoce swoistości kulturowej, bo traktujące renesans jako „bujne i zarazem nieświadome wcielenie średniowiecznego ducha”. Nie od dziś także słyszy się sądy, że barok był li tylko odnowieniem ducha i wrażliwości właściwej ludziom średniowiecza0- tyle że na wyższym poziomie humanistycznego wtajemniczenia. Tłumaczyłoby to zapewne znakomicie klimat poezji Sępa, gdyby nie zatrącało o absurd. Często czytamy, że średniowicze to larta wybujałej religijności i zarazem ciemnoty, renesans\s to totalna laicyzacja świadomości ludzkiej i pośmiertny triumf antyku, zaś barok to ponowny nawrót do intensywnych doświadczeń religijnych (w postaci mistycy\zmu głównie) plus manieryzm. Religijność Sępa nie była więc wybrykiem natury. Tworzył on w epoce, która miała swego Boga (jak średniowicze) i która rozbłyskiwała wiarą często równie namiętną, jak epoka poprzednia. Nie jest prawdą, żę ludzie renesansu przeżywali kryzys wiary jako takie, że zwrot ku antykowi wynikał z laicyzacji świadomości ludzkiej i koncepcji, by żyć bez Boga. Są to sądy uproszczone, bałamutne, fałszywe. Odrodzenie przeżywa nie kryzys wiary, ale kryzys doktryny, jest epoką, w której tradycyjne definicje teologii podlegają interpretacyjnej ocenie w niczym nie naruszającej ani powagi Autorytetu, ani zasadniczych powinności człowieka wobec Boga. W renesansie kwestią dyskutowaną nie jest kwestia Boga, ale drogi do Boga. I to jest problem, który ma kapitalne znaczenie dla zrozumienia twórczości Sępa. Droga ideowo- religijna Sępa była w jakiejś mierze typowa dla wielu ludzi tej doby. Epoka reformacji i kontrreformacji. W tej zbitce pojęć nie czuć jeszcze dramatu, jaki przeżywali ludzie renesansu, śledzący rozłam chrześcijaństwa zachodniego na dwie frakcje: katolicką i protestancką. Poezja Sępa jest może najdobitniejszym przejawem kryzysu światopoglądowego renesansowego artysty, dla którego tzw. Epokowa tożsamość przestaje być znakiem rozpoznawczym. Sęp jest niewątpliwie dzieckiem renesansu, ale twórczość jego wyraża sto, co w Odrodzeniu było światopoglądowym zgrzytem, nie zaś harmonią fundującą, np. swoistą beztroskę fraszkopisarstwa Kochanowskiego. Kochanowskiego. Sęp jest poetą wielu trosk, a nade wszystko troszczy się o zbawienie duszy. Byłaby więc jego twórczość zapowiedzią baroku, który tonie w mistyce i wspiera się na światopoglądowych paradoksach zgrzytach? Wiele na to wskazuje, lecz czym był w istocie barok? Epoką jeszcze bardziej przepaścistą i rozległą, bo liczącą grubo ponad jeden wiek, niż renesans. Kłopoty z Sępem i jego umiejscowieniem w dziejach poezji polskiej mają charakter pojęciowo terminologiczny. Zazwyczaj jednak taka sytuacja dotyczy twórcy o szczególnie nietypowym profilu poetyckim.
Kochanowski a Szarzyński
Z rozmaitych względów poetów tych często się ze sobą porównuje. Bo, po pierwsze, ta sama epoka, po drugie Kochanowski to ranga poetycka wyjątkowa i wizytówka polskiego Odrodzenia, po trzecie jest u Szarzyńskiego coś, co Kochanowskiego jakby przypomina. Był Sęp poniekąd uczniem Kochanowskiego, jak również Horacego. Sęp wypracował technikę poetycką pod wieloma względami ambitniejszą od techniki Kochanowskiego. Kochanowskiego sensie poznawczym jest też Sęp poetą często głębszym i dociekliwszym od czarnoleskiego nauczyciela.
Oto motyw Anakreonta w wydaniu Jana z Czarnolasu:
Ciężko. Kto nie miłuje, ciężko, kto miłuje
Najciężej, kto miłując łaski nie zyskuje.
Zacność w miłości za nic, fraszka obyczaje.
Na tego tam naraczej patrzają, kto daje.
Bodaj zdechł, kto się naprzód złota rozmiłował,
Ten wszytek świat swoim złym przykładem popsował.
Stąd walki, stąd morderstwa; a co jeszcze więcej,
Nas, chude, co miłujem, to gubi najprędzej.
Oto, jak sobie z tym samym motywem poczyna Sęp w Sonecie V:
I nie miłować ciężko, i miłować
Nędzna pociecha, gdy żądzą zwiedzione
Myśli cukrują nazbyt rzeczy one,
Które i mienić i muszą się pasować.
Komu ta będzie dostatkiem smakować
Złoto, sceptr, sława, rozkosz i stworzone
Piękne oblicze, by ty, nasycone
I mógł mieć serce, i trwóg się warować?
Miłość jest własny bieg bycia naszego:
Ale z żywiołów utworzone ciało
To chwaląc, co zna początku równego,
Zawodzi duszę, której wszystko mało
Gdy ciebie, wiecznej i prawej piękności,
Samej nie widzi, celu swej miłości.
Naturalnie utwór Kochanowskiego jest fraszką i tylko tak należy go czytać. Ale we Fraszkach dawał Kochanowski również wykładnię swego światopoglądu i nie ma powodu unikać porównań jego myślenia z myśleniem Sępa. Szarzyński myśli oryginalniej i głębiej. Obaj poeci mówią to samo, lecz nie tak samo. Sęp bowiem rozpoczyna w tonacji wyższej i rytm wiersza dostosowuje do zasad poetyckiego traktatu, którego celem- pokazać rządzącą światem pogoń za zyskiem. W pewnym sensie oba utwory utrzymane są w poetyce liryki dydaktycznej, od której renesans nie stronił. Jednakże u Kochanowskiego brak owej kropki nad „i”, którą Szarzyński wprowadza w postaci idei Boga- Autorytetu absolutnego. Kochanowski był poetą bezspornie wierzącym, ale sądził- zgodnie z filozofią renesansowego humanizmu- żae wiara istnieje jakby ponad rzeczywistością, że człowiek musi najpierw czysto ludzkim wysiłkiem uporządkować ziemskie sprawy, a dopiero później zwrócić swe spojrzenia ku Bogu. Dla Sępa takie stanowisko było nie do przyjęcia. Bóg był dla niego gwarantem i mocodawcą wszystkich wysiłków ludzkich. Dobra doczesne nie tylko dlatego tracą znaczenie, że prowokują do sprzeniewierzeń gwałtów, ale dlatego, że są dobrami ziemskimi- oddalającymi człowieka od Boga. Mimo swych horacjańsko- antycznych korzeni Szarzyński jest poetą zupełnie innym. Nie interesowała go rzeczywistość znana nam z Fraszek, które kipią życiem pełnym uciech, zabaw i flirtów. Sęp nie zajmował się sprawami przyziemnymi. Sęp myślał o Bogu. Interesowało go tylko jedno: czy godzien jest miłości Najwyższego?
Świat poetycki Szarzyńskiego
Jest to świat, który przede wszystkim zdumiewa. Tak dalece jest osobny i inny od świata, do którego przyzwyczaiło nad Odrodzenie. Sęp bowiem nie dość, że posługuje się kapryśnym tokiem zdaniowym, to jeszcze uwieloznacznia język, jakby chciał postawić czytelnika wobec zagadki: co znaczy to lub inne słowo użyte w zdaniu świadomie powykręcanym?
Poezja Szarzyńskiego jest najbardziej przekonywującym dowodem kryzysu dotychczasowego systemu wartości i namiętnym poszukiwaniem dla człowieka nowego miejsca w świecie. Jest czymś oczywistym, że Sęp musiał rozbić tradycyjne struktury wierszowe i wprowadzić własny szyfr poetycki, dostosowany do nowego położenia człowieka w świecie. Świat Sępa jest światem, w którym nic nie stoi w miejscu, nic nie tkwi w tradycyjnym układzie rzeczy. Jest to świat niespokojny, poruszony, zdynamizowany, przerażający czytelnika tempem wydarzeń, zjawisk i wniosków. Pisze poeta:
Ehej, jak gwałtem obrotne obłoki
I Tytan prętki lotne czasy pędzą,
A chciwa może odciąć rozkosz nędzą
Śmierć - tuż za nami spore czyni kroki!
A ja, co dalej, lepiej cień głęboki
Błędów mych widzę, które gęsto jędzą
Strwożone serce ustawiczną nędzą,
I z płaczem ganię młodości mej skoki.
O moc, o rozkosz, o skarby pilności,
Choćby nie darmo były, przedsie szkodzą,
Bo nasze chciwość od swej szczęśliwości
Własnej (co Bogiem zowiemy) odwodzą.
Niestałe dobra! O, stokroć szczęśliwy,
Który tych cieniów wczas zna kształt prawdziwy!
Jest to Sonet I, który też nosi podtytuł: O krótkości i niepewności na świecie żywota człowieczego. Na pewno pod tym zdaniem podpisalibyśmy się i Rej, i Kochanowski, ale u nich znaczyłoby ono coś zupełnie innego. Podtytuły u Sępa – bardzo renesansowe, statyczne i akademickie- sprawiają wrażenie jakby przeciwwagi wobec wiersza rozgrywającego się w zawrotnym (jak na renesans) tempie.
Człowiek i świat w człowieku niepokoją Sępa, ponieważ niepokoi go i fascynuje Bóg, zaś człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Sęp ubolewa , że człowiek jest, jaki jest. Ubolewa nie nad jego losem, ale także nad jego duchowo- moralną kondycją. Dlaczego człowiek jest tak daleko od Boga? Ponieważ jest grzeszny.
Sęp przed śmiercią ciężko chorował. Zapewne wiedział, że umrze. Można więc przyjąć, że „Sonety” pisane były pod dyktando choroby i niechybnej śmierci. Ten osobisty kontekst śmierci tłumaczyłby więcej niż się wydaje.
Z wstydem poczęty człowiek, urodzony
Z boleścią, krótko tu na świecie żywie,
I to odmiennie, nędznie, bojaźliwie,
Ginie, od słońca jak cień opuszczony.
I od takiego (Boże nieskończony,
W sobie chwalebnie i w sobie szczęśliwie
Sam przez się żyjąc) żądasz jakmiarz chciwie
Być miłowany i chcesz być chwalony.
Dziwne są Twego miłosierdzia sprawy.
Tym sie Cherubim (przepaść zrozumności)
Dziwi zdumiały i stąd pała prawy
Płomień, Serafim, w szczęśliwej miłości.
O święty Panie, daj, niech i my mamy
To, co mieć każesz, i Tobie oddamy!
Sonet II dowodzi, że wiara Sępa budowana jest na paradoksach, które wyskakują jak z rogu obfitości. Na dnie każdego paradoksu leży przeświadczenie o niedostępnej człowiekowi logice wyroków Opatrzności. Wszystko tonie w morzu domysłów i wątpliwości. Sępa zazwyczaj odbierano jako poetę samych paradoksów. Rzeczywiście, myślał tak niekonwencjonalnie., a zarazem konsekwentnie, że z każdą jednak myślą czai się wniosek przeciwny, każde niemal zdanie można czytać ma wiele sposobów-nic tu nie jest jednoznaczne. Styl Sępa jest zawiły, świadomie pogmatwany, ale t dlatego, że poeta zapuszczał się w te dziedziny poznania, gdzie wszystko wydawało się spowite mrokiem, przeczuciem, tajemnicą.
Sonet III
Pokój - szczęśliwość, ale bojowanie
Byt nasz podniebny. On srogi ciemności
Hetman i świata łakome marności
O nasze pilno czynią zepsowanie.
Nie dosyć na tym, o nasz możny Panie!
Ten nasz dom - ciało, dla zbiegłych lubości
Niebacznie zajźrząc duchowi zwierzchności,
Upaść na wieki żądać nie przestanie.
Cóż będę czynił w tak straszliwym boju,
Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie?
Królu powszechny, prawdziwy pokoju,
Zbawienia mego jest nadzieja w Tobie!
Ty mnie przy sobie postaw, a przezpiecznie
Będę wojował i wygram statecznie!
Sonet V
I nie miłować ciężko, i miłować
Nędzna pociecha, gdy żądzą zwiedzione
Myśli cukrują nazbyt rzeczy one,
Które i mienić, i muszą się psować.
Komu tak będzie dostatkiem smakować
Złoto, sceptr, sława, rozkosz i stworzone
Piękne oblicze, by tym nasycone
I mógł mieć serce, i trwóg się warować?
Miłość jest własny bieg bycia naszego,
Ale z żywiołów utworzone ciało
To chwaląc, co zna początku równego,
Zawodzi duszę, której wszystko mało.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz